Przesądy związane z datą ślubu
Data ślubu uzależniona jest od wielu czynników, zazwyczaj jednak przy jej wyborze przesądzają przede wszystkim względy praktyczne. Osoby, które planują wesele muszą liczyć się z tym, że miejsce w restauracji i pokoje w hotelu dla gości należy zarezerwować z pewnym wyprzedzeniem, często bywa zaś i tak, że na datę ślubu duży wpływ mają również zobowiązania zawodowe przyszłych małżonków. Nie można jednak nie zauważyć i tego, że przy ustalaniu daty zawarcia małżeństwa pewną rolę odgrywają również przesądy i zabobony. Towarzyszą nam one od dziesięcioleci, a choć publicznie często się z nich śmiejemy, wychodzimy z założenia, że nie warto ich ignorować. Wszak „przezorny zawsze ubezpieczony”.
Kiedy można brać ślub?
Najbardziej znany przesąd związany z datą planowanego ślubu mówi o tym, że miesiące, które w swojej nazwie zawierają literę „r” gwarantują parze młodej wieloletnie i harmonijne pożycie małżeńskie. Zwolennicy tej tezy nie powinni narzekać, na ślub nadaje się bowiem zarówno marzec, w którym przyroda budzi się do życia, wakacyjny czerwiec i sierpień, gdy można liczyć na przyjęcie weselne w plenerze, wrzesień i październik z urokami złotej polskiej jesieni oraz śnieżny grudzień. Datę ślubu można zatem wyznaczyć tak, aby nie spierać się ze starym zabobonem, a jednocześnie cieszyć się pięknem natury, które również zapisze się w pamięci weselnych gości. Czy coś nam jednak grozi, jeżeli nie przejmiemy się zabobonem i uznamy, że lipiec to miesiąc tak samo dobry, jak każdy inny? Osoby przesądne uprzedzają, że szczęście w naszym małżeństwie zawiśnie na włosku, w pewnych regionach Polski uprzedza się przy tym małżonków, że dziecko zrodzone z takiego związku może nie wymawiać literki „r’, której zabrakło w nazwie ślubnego miesiąca.
Inny zabobon zakłada, że najlepszą porą do zawierania małżeństw są różnego rodzaju święta kościelne. W przeświadczeniu zwolenników tej tezy małżeństwo zawarte w takich okolicznościach może liczyć na większa przychylność „nieba” i choć trudno wskazać na dowody stanowiące potwierdzenie tej tezy, nie można nie zauważyć tego, że liczba zawieranych małżeństw znacząco wzrasta w okresie Bożego Narodzenia oraz świąt wielkanocnych. Wierność temu przesądowi bywa jednak niekiedy bardzo kłopotliwa. Przed świętami trudno zarezerwować restaurację i hotel, przyszła panna młoda nie raz wpada zaś w panikę przekonując się o tym, że tuż przed niedzielą wielkanocną trudno o fryzjera, którzy przygotuje jej idealną fryzurę.
Kiedy nie brać ślubu?
Osoby przesądne pytanie o pory niesprzyjające małżeństwu upodobały sobie w szczególny sposób, niemal w każdej części Polski dowiemy się więc, że miesiące, które w swojej nazwie nie posiadają głoski „r” absolutnie nie nadają się do zawierania małżeństwa. A jeśli czas nas goni i na miesiąc z „r” zwyczajnie nie możemy czekać? Wtedy najważniejsze jest pamiętanie o tym, że w żadnym wypadku nie wolno brać ślubu w maju. „W maju ślub – w grudniu grób” – wieszczy stare powiedzenie. I choć każdy z nas zna przynajmniej jedno szczęśliwe „majowe małżeństwo” nie da się zaprzeczyć temu, że ponura wizja negatywnych skutków inauguracji pożycia małżeńskiego w maju ciągle zniechęca do tego pomysłu wiele par. Co ciekawe, zwyczaj unikania ślubów w maju ma naprawdę piękną genezę, o której dziś mało kto pamięta. Najprawdopodobniej zrodził się w czasie trwania powstania styczniowego, kiedy to młodzież unikała zawierania ślubów w czasie trwania walki o wyzwolenie ojczyzny uznając, że unikanie hucznych zabaw bardziej się jej przysłuży. Stosunkowo nowy przesąd zaleca również wstrzymywanie się ze składaniem przysięgi małżeńskiej pierwszego kwietnia. Dzień ten ma dość niepoważny charakter, a co za tym idzie, również waga przyrzeczeń małżeńskich może ulec pewnemu obniżeniu.
Odwołamy ślub, bo pada?
Osoby przesądne są w stanie wskazać miesiąc najlepiej nadający się na wejście w związek małżeński, możemy na nie jednak liczyć i wówczas, gdy zastanawiamy się nad tym, jaka pogoda w największym stopniu wpływa na przyszłe szczęście pary młodej. Ku naszemu nieskrywanemu zadowoleniu, w tej konkretnej sytuacji zabobony obchodzą się z nami dość łagodnie, nie wpadajmy więc w panikę, jeżeli w dniu ślubu dostrzeżemy pochmurne niebo. Wiele osób uważa, że deszcz, który zmoczy młodą parę w dniu ślubu zapewni jej urodzaj i bogactwo, a burza, zwłaszcza połączona z tęczą po jej zakończeniu, może okazać się zapowiedzią długiego i szczęśliwego pożycia małżeńskiego. Kłopotliwe nie są nawet obfite opady śniegu, które sugerują po prostu wyjątkowo życzliwe nastawienie niebios w stosunku do dwójki ludzi zaczynających nową drogę życia. A co ze słońcem i letnim upałem? I on zapowiada pogodę, radość, dostatek i zadowolenie, bez względu zatem na to, jaka pogoda przywita nas w dniu zaślubin, możemy uznać ją za dobrą wróżbę w tym szczególnym momencie.